CEO by Fryzjer Lyrics

Looking for the Polish lyrics to “CEO” by Fryzjer from the album Telefon Zaufania (2019)? More than 83 people have already found the lyrics of the song for karaoke, the notes of the melody to the song, the official video and clip of the song “CEO”.

CEO pl Lyrics [Fryzjer]
CEO Polish Lyrics Album Telefon Zaufania

Quote from the song “CEO” by Fryzjer


Chciałbym wystosować list otwarty jak Hans Solo
Ale więcej już by tam doszło pocztą pantoflową
Pragnę by z ambony poszybowało do mnie słowo
Że będzie dobrze, że ten marazm to chwilowo
Kiedyś teksty wplątywało się w linii szyk
Potem Word teraz tylko Google Keep
Kiedyś listy, potem maile, teraz Messenger
Kiedyś żyłem, teraz zaczynam połowicznie żyć
Mówi, że patrzę w beton odkąd przestałem pić
Skoczyłem z wódy na wodę bo mózg zaczął gnić
Taki młody a problemy z pamięcią mam już dziś
Mama wciąż mnie wypytuję, czemu nie chcę wyjść
Jak mam iść skoro bywa, że boli mnie każdy krok?
Moda modą, nogi bolą, nie ważne, jaki, na jakiej skok
Po wódce jak wampir od światła wolę mrok
A było tak, że nie wiedziałem, jaki to dzień, jaki rok

LyricsWord.com

Can you finish lyrics of the song “CEO” based on this quote?

If you can't then the lyrics will be below ...



CEO lyrics [Fryzjer]

Fryzjer: CEO Lyrics






Credits, Cast & Crew of Song “CEO”

  • Produced: Fryzjer
  • Written: Fryzjer
  • Cover Artwork: Fryzjer
  • GFX: Fryzjer
  • Mastered: Fryzjer
  • Mixed: Fryzjer
  • Release Date: December 13, 2019

CEO lyrics credits, cast, crew of song

Credits, Cast and Crew of Samples: CEO lyrics




Perfect Lyrics of the Song “CEO” Released in 2019

[Favorite Song Lyrics: song “CEO” with perfect lyrics for karaoke]

[Zwrotka 1]

Chciałbym wystosować list otwarty jak Hans Solo
Ale więcej już by tam doszło pocztą pantoflową
Pragnę by z ambony poszybowało do mnie słowo
Że będzie dobrze, że ten marazm to chwilowo
Kiedyś teksty wplątywało się w linii szyk
Potem Word teraz tylko Google Keep
Kiedyś listy, potem maile, teraz Messenger
Kiedyś żyłem, teraz zaczynam połowicznie żyć
Mówi, że patrzę w beton odkąd przestałem pić
Skoczyłem z wódy na wodę bo mózg zaczął gnić
Taki młody a problemy z pamięcią mam już dziś
Mama wciąż mnie wypytuję, czemu nie chcę wyjść
Jak mam iść skoro bywa, że boli mnie każdy krok?
Moda modą, nogi bolą, nie ważne, jaki, na jakiej skok
Po wódce jak wampir od światła wolę mrok
A było tak, że nie wiedziałem, jaki to dzień, jaki rok

[Zwrotka 2]

Mógłbym pisać jak Sokół o Milenium i jego przełomie
Mógłbym tworzyć sequele Sztuk o niej i sobie
Tworzyć historię pod publikę jak odcinki w sitcomie
Lecz może czas skupić się na samym sobie
Mówię na forum, co czuje, oni mówią "złe to"
Na mej twarzy słońce, gdy na nich złoto
IMidas, filtrem w sztukę obróci byle błoto
Czemu mokre lica? Bo wciąż z oczu słoto
Pod oczami słono, choć powinny być krople z tuszu
Kładę się na materac śniąc o samym Morfeuszu
By dał zdrowy sen, mówią mi już "ateuszu"
Dłonie na głowie a głosy i tak nie chcą wyjść z uszu
Co powiedziałem, komu co i jak zrobiłem?
Spojrzenia proszą bym rzucił się na linę
Szklane korpusy wołają mnie na chwilę
Ale nie chcę tak żyć, ja już tak nie żyję

[Zwrotka 3]

Chciałbym napisać list miłosny jak Mickiewicz
By znów poczuła, że jestem niczym Erosa dziedzic
Że gdzieś mam spojrzenia tych innych dziewic
Że dla niej po raz kolejny mógłbym się zmienić
Wracam po wall'u, wracam też myślami
Do czasów, gdy jeszcze byliśmy sami
Myślę o tym, co było i o tym, co jest między nami
Pytając się, co krok, „Czemu żyjesz wspomnieniami?"
Śni mi się nocami jedna z długich nocy
Gdy Bajkał jej oczu ledwie mrugał "pomocy"
Jej słowa jak strzały, gdy moje jak z procy
By wyprzeć to z pamięci braknie mi mocy
Czuję się Kendrick, nikt dla mnie nie klęka
Gdy sam klęczę, moje ciało stęka
Czy mam duszę, czy została wnęka?
Kruszę się cały, czy odejdę w mękach?

[Zwrotka 4]

Pisze dość często, dużo rzadziej mówię
Czuję, że mój głos gdzieś ginie w tym tłumie
W sumie przepraszam, że Ci czas zajmuję
Lecz i tak już za długo w sobie to tłumię
Najwyższy, Prezesie i CEO wszechświata
Chciałbym przeżyć życie w zieleni i kwiatach
Chciałbym nie opierać swego życia na ratach
Chciałbym móc być sprawnym teraz i po latach
Wybaczyć sobie to, czego teraz nie potrafię
Nie latać jak gazeta a łapać wiatr jak żagiel
Mieć odwagę powiedzieć to, co w gardle dławię
Móc być sobą a nie trafić pod codzienności magiel
Widzieć już zawsze w jej oczach refleks świateł
By już nigdy więcej mnie nie zwodził diabeł
Bym nie uciekał umysłem a był jednością z ciałem
Bym dojrzał cel oddechu, dziękuję Ci, amen